Wojna w Ukrainie to niewyobrażalne cierpienie tysięcy niewinnych ludzi. Z dnia na dzień kobiety zostały zmuszone do ucieczki. Biorąc dzieci na ręce i jeden plecak ze sobą przeszły setki kilometrów, by dotrzeć do Polski. By uciec przed bombardowaniem, krzywdą, śmiercią… By ocalić dzieci, jak robi to każda matka. Taka, jak ja, Ty, nasze mamy.

Tak właśnie zrobiły mamy, które dotarły do nas - Fundacji TipTop - poznaj historię niektórych z nich.

Alina ma ponad 40 lat, przeżyła już wiele, ale nie spodziewała się, że zobaczy na własne oczy wojnę. Gdy wojska agresora wkroczyły do Ukrainy, a miasta zostały ostrzelane, była pewna, że musi uciekać, by ratować dzieci, Milanę i Kirila. Z każdym dniem było to jednak coraz trudniejsze, Czernihów był na linii ostrzałów. Sześć dni i sześć nocy rodzina spędziła w piwnicy, trzęsąc się ze strachu, nie wychodząc na zewnątrz ani na sekundę. W końcu zapadła decyzja: uciekamy. Ostatnie wspomnienia z ukochanego miasta? Zwały gruzu, dym, huki, ogień i bunkier. Potem droga, kręta i wyboista. Przez las, pola, bo tylko tak udało się uciec. Podróż w niewyobrażalnie trudnych warunkach trwała siedem dni. I wreszcie granica, bezpieczny bus. Jest cała i zdrowa, dzieci także.

Dasha, uciekła z córką Marija i synem Adrijem. W Ukrainie, w Czernichowie, został mąż, stawia czoła rosyjskiej agresji jako cywil z innymi mężczyznami, kolegami, ojcami i synami. Walczy o wolność, o bezpieczny dom, którego teraz Dasha szuka w Polsce. Wierzymy, że z Waszą pomocą znalazła go u nas.

Eva to jeszcze mała dziewczynka, właśnie kończy 5 lat. Choć te urodziny nie przypominają żadnych z poprzednich. Wcześniej dom, tort, świeczki, ukochani goście. Dziś smutek, strach i trauma. Jak, jak mała dziewczynka ma sobie z tym poradzić? W całej tej sytuacji nie pomaga choroba – autyzm i padaczka.

Takich historii są setki, tysiące… A każda, którą słyszymy łamie nam serca. Pomóżcie nam pomagać.